środa, 6 czerwca 2012

życie to nie je(st) bajka

   Miałem już pisać jakoś pod koniec ostatniego tygodnia, ale nie miałem weny i ogólnie cała sytuacja z ambasadą US mnie podłamała. Może nie ogromnie, ale lekko. Poszedłem na spotkanie zadowolony z życia i siebie. Znów w Toronto, znów auto z wypożyczalni, znów poznawanie miasta itp... No ale do rzeczy. 

   Po przylocie wsio fajnie pięknie, pojechałem oglądać pokój u Polaków w basement (czyli w piwnicy). Tutaj raczej taka opcja wchodzi w grę jeśli jest się samemu i nie chce się płacić 1000$ za miesiąc. Generalnie byłem u nagranego kontaktu wcześniej i kicha... brud, smród i ubóstwo. I to za 400$ za miesiąc z czego trzeba płacić od razu za pierwszy i ostatni (sumarum 800$) za pokój i towarzystwo którego się nie zna i nie wiadomo czy za 2 dni nie trzeba będzie się wyprowadzać. Więc uśmiechnąłem się ładnie i powiedziałem że jutro zadzwonię żeby się umówić na konkretną godzinę. Szybko wszedłem na ogłoszenia (jednak smartphone to super wynalazek) podzwoniłem, popytałem aż w końcu dodzwoniłem się do gościa też za 400$ tylko blisko centrum (tamten pokój taki kawałek od czegokolwiek) pojechałem od razu i mówię że OK - biorę ;) gościu lekko zdziwiony no to super, a kiedy chcesz się wprowadzić? - pyta. A ja na to że teraz ;)) ale (Japończyk albo Koreańczyk - generalnie skośno oki) w miarę zrozumiałem moją sytuację i powiedział że ok, tylko z żoną coś posprzątamy i gra. Też chciał za 2 miesiące z góry, ale mówię mu że niedawno przybyłem i nie wiem ile tutaj zostanę więc preferował bym z miesiąc i zobaczymy z czasem jak z pracę się ułoży. Na to On, OK no problem. Powiedział że mnie rozumie, też kiedyś tutaj przyjechał i też początki miał trudne jak każdy. Pokój też w piwnicy, ale to nie taka piwnica jak ma się wyobrażenie w PL, to osobne mieszkanie tylko że pod domkiem jedno rodzinnym. Osobne wejście, kuchnia, łazienka, ładnie wykończone, ogrzewane. Więc bardzo kulturalnie - no i nie ma takiej wilgoci jak tam, myślę że oni po nocy to grzyby ze ścian zbierali ;) no ale nie osądzam, tylko relacjonuję moje odczucia. W skrócie.. nie podobało mi się. 

   Co do pracy, byłem na jednym kursie z Markiem (kontakt dostałem od Mirka - dobrego kolegi tutejszego, po fachu kierowca), byłem z nim w Montrealu. Było całkiem całkiem. Tylko praca ciężko bo w nocy jazda z granicy z US, dojeżdża się po nocce jazdy do Montrealu zdejmuje (tak od 2 do 6 zrzutek) trochę śpi, załadunek po południu i powrót nocką do Toronto. Z rana zrzutka i jazda pod granicę na kolejny załadunek. Śpi się generalnie kiedy się da, ciutkę kombinowania z LoogBook'iem. Ciężka praca, ale za niezła kasę. No ale koniec końców nic z tego nie wyszło, dzwonił wczoraj do mnie że szefo nie zgodził się na moją kandydaturę.
 
   W końcu ktoś mnie oświecił dlaczego są takie restrykcję dla świeżych kierowców. Minimum 2 lata doświadczenia - tutejszego. Europejskie mają w nosie. Ano dlatego że firmy ubezpieczeniowe trzymają wszystkich za .... jajca ... :) Ponieważ to nie jak w EU, jeździsz jak jeździsz jak narobisz szkód to i tak ktoś za to zapłaci. Ale w większości to się jakoś wyklepie, jakiś protokół się pisze i heja. Tutaj nawet przy małym wypadku na drodze - np najechanie na tył auta. Zaraz przyjeżdża karetka, straż, policja. Auta muszą być odholowane bo brały udział w wypadku - nawet jeśli są sprawne. Do tego też każdy patrzy jak kasę wyrwać, więc zaraz wszystkich wszystko boli że to w skutek wypadku. A nikt inny za to nie płaci jak ubezpieczalnia. Więc ubezpieczalnie ponarzucały takie stawki że mało kto mógł je opłacać. A jak jakaś firma chce mieć niższe stawki to musi spełniać warunki ubezpieczalni. Czyli np. kierowca z co najmniej dwu letnim doświadczeniem, czysty record CVOR. Więc jedyna szansa w małych firmach. Gdzie ubezpieczenie jest i tak i tak na podobnym poziomie a nie duża ilość ciężarówek nie podnosi kosztów utrzymania biznesu. (bo np zniżka w wysokości 100$ miesięcznie przy flocie 50 aut, to jest 5000$ miesięcznie - więc rocznie to sporo oszczędności). Dlatego jest tak a nie inaczej, że ciężko o sensowną pracę :) a co to takiego ten CVOR? Tutejszy kierowca zawodowy ma dwie historie prowadzenia pojazdu. Jeden jako kierowca osobówki - i wszystko co przeskrobie idzie na ten record. A drugi ten CVOR jako kierowca zawodowy. I też jakie kolwiek wypadki, mandaty, problemy z autem i inne wykroczenia idą na ten record. I później szukając pracy jako kierowca nowej firmie musi przedstawić takową historię. Jak ma mocno narozrabiane to nikt nie będzie chciał go przyjąć. A z tego co wiem - co mi Mirek mówił - to przewinienia znikają z twojego CVOR po 2 albo 3 latach. A całkowicie z twojego "profilu" po 10 latach. A również sprawa ma się co do ubezpieczenia aut osobowych, jeśli zbierasz mandaty - nawet za głupoty. To później np. za ubezpieczenie auta zamiast płacić 250$ miesięcznie płacisz 500. Więc w taki łatwy sposób tutejsze władze wzięły się za piratów i "operatorów kierownicy" :D co nie myślą na drodze. 

    Co więc robić? :) w sumie to martwiłem się przez ostatnie kilka dni ca dalej. Ale jak pisałem gdzieś plusem Canady jest to że zawsze jest jakieś wyjście. Pojechałem wczoraj do jednej firmy poleconej mi z dwóch źródeł i zapytałem o pracę. Zapytali mnie czy mam doświadczenie, ja na to że tutejszego nie. Tylko z EU. Na to kobitka, OK. Proszę wypełnić aplikację i pojedzie Pan na jazdę próbną z instruktorem. Ja na to że OK. Więc po 20 min przyszedł ziomuś, wsiedliśmy do nowej Cascadii, pod naczepę i w miasto. Pojeździliśmy z godzinkę, pogadał trochę co i jak. Zwrócił mi kilka uwag na temat złych nawyków, ale po powrocie powiedział że bardzo dobrze jeżdżę i poleca mnie do dalszej rekrutacji. Myślałem że tak tylko "bajeruje" że super i w ogóle. Ale powiedział jak już wróciliśmy do biura że 75% takich przejażdżek kończy się tym że wraca zestrachany że kierowca narozrabiał i musieli się zamienić miejscami. Generalnie podziękował mi że go nie wystraszyłem ;))) w ten sam dzień pojechałem do "drug test". Czyli na obecność narkotyków. A nawet przypalanie trawy pozostaje w organizmie do 3 miesięcy. Dziś nie dzwonili z przychodni więc wszystko OK. W następnym tygodniu mam iść na 3 dni zapoznania się z firmą. Pewnie nie ja sam, będzie może kilku też nowych. No ale do przodu powoli powoli do przodu :)) a w firmie sporo Polaków pracuje. Nie zraziło ich też to że nie mam vizy do US, bo mają ponoć sporo "strzałów" po Canadzie. 

   Vizę do US nie dostałem, bo za krótko jestem w Canadzie. Nie mam tutaj żadnej rodziny ani pracy od dłuższego czasu i urzędnik stwierdził że jest spora szansa że nie wrócę po przekroczeniu granicy. Jak bym faktycznie chciał zostać w US... no ale widocznie wolą Turbany wpuszczać niż białego z EU. 
 
   Do tego w niedzielę kupiłem autko. Nissan Sentra. Nie ma tekiego modelu w EU. Ale udało się tanio wyrwać bo za 1500$. Bez bajerów bo tutaj 90% to automaty, ja natomiast mam manuala. Pojemność 1.6 (taki trochę śmiech tutaj, bo minimum teraz sprzedają 2.0) Ale tak sobie myślę po cholerę im takie duże silniki jak 4.2 5.6 ?? Jak na autostradzie i tak każdy 100-115 jedzie. Bo powyżej to mandat. (generalne ograniczenie to 100km/h) jest. A ten motor jest idealny do takich prędkości. Do tego po wymianie sprzęgła i hamulców. Paska rozrządu nie muszę zmieniać bo jest łańcuszek - raczej się nie zrywają. W sumie jedyna bolączka to problem z klaksonem. Ale jutro nad tym popracuję. Jakieś małe zwarcie jest - i tak mi się zdaje że w kierownicy. A do tego śmigam bez tablic rejestracyjnych, kupiłem tylko ubezpieczenie na Manitoba i śmigam (takie czasowe na miesiąc). Dziś 3 razy Policja mnie mijała i nawet nie zatrzymali :D nie rejestruję jeszcze, bo kończy mi się kasa. A muszę się jeszcze jakoś utrzymać przez miesiąc co najmniej. Jakaś kasa wpadnie z pracy jakiejś to troszkę odetchnę :) tzn. tragedii nie ma z kasą, ale nie wiem jak się sytuacja rozwinie z pracą więc wolę nie szaleć. 

To żem się rozpisał ;D no ale troszkę się działo ostatnio. 

A generalnie to mówię i piszę że mieszkam w Toronto. Ale to nie tak do końca, bo mieszkam w Mississauga (fonetycznie się wymawia Missisaga). Dwa miasta się połączyły po prostu. A auto jest potrzebne, można by jeździć autobusami ale to czas zajmuje i kasę też jakąś. Paliwo jest dość tanie bo po 1.25$ i przy spalaniu mojego autka gdzieś koło 8l/100. To poruszanie się wychodzi dość tanio. Cenę paliwa podam tak, w PL zarabia się tak średnio koło 2000zł. Nie mówię że na start, ale po jakimś czasie. I przeliczmy sobie że paliwo jest 1.25zł. To takie porównanie. Bo zarobie średnie tutaj to też jakieś 2000$. I non stop słyszę w radiu że paliwo takie drogie :D jak powiedziałem komuś że w PL płaci się 2.50$ za litr. A zarabia 700$ miesięcznie to tak lekko ich uświadomiłem :)))

Pozdrawiam. Na gazie i zB

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny wpis. Widze że się nie poddajesz i bardzo dobrze. Najgorsze są początki. Trzymaj się. Pozdrawiam

Unknown pisze...

Powodzonka i oby tak dalej 3maj sie

Anonimowy pisze...

great! nie poddawaj się!
powodzenia! :)

-Cieniaś.

michaltraker pisze...

No to super, że się Panu udało znaleźć firmę.Teraz tylko do przodu :)

sagraelski pisze...

Fajny, taki "życiowy" wpis. Trzymam kciuki aby udało Ci się za wielką wodą. Cokolwiek jest dla Ciebie tym "czymś"! Osobiście oglądam na YT dopiero Twoje filmy z tras po Europie, więc nie znam motywacji odnośnie emigracji, niemniej... życzę powodzenia! Walcz i nie daj się!

Anonimowy pisze...

Witaj, piszesz:

"A do tego śmigam bez tablic rejestracyjnych, kupiłem tylko ubezpieczenie na Manitoba i śmigam (takie czasowe na miesiąc)."

A dalej piszesz że mieszkasz w Mississauga obok Toronto, a to zupełnie inna prowincja... (błąd w tekście?)
Napisz czy cena ubezpieczenia auta jest dużo niższa jak wykupuje się tylko na jedną prowincję czy tak tam się po prostu praktykuje - jak ktoś nie jeździ po całej Kanadzie to nie potrzebuje na inne prowincje...?

Ten Nissan Sentra to z jakiego roku jest? Generalnie auta są tam tanie czy drogie, w porównaniu PL i USA? (w USA niektóre, droższe, często są tańsze skoro sprowadzają do PL przez ocean i jeszcze się to opłaca...)

CichyWilk pisze...

Tak ponieważ dopiero przybyłem do Mississauga, a mam nadal "zameldowanie" w Manitoba - Winnipeg. Więc kupiłem tymczasowe ubezpieczenie na "ściągnięcie auta do Manitoby". Jest tańsze i nie potrzebuję żadnych certyfikatów - przeglądów. To przez miesiąc a po miesiącu albo wracam do Winnipeg - jak nic tutaj z robotą nie będzie się działo, albo zarejestruję tutaj auto - jak znajdę pracę. Nie zarejestrują Ci auta na inną prowincję jeśli mieszkasz w danej.

Auta są tanie jak się tutaj zarabia, moja maszyna to rocznik '99. Ceny po przeliczeniu na zł wychodzi tak samo jak w PL cena danego auta (a bynajmniej podobnie) ale jeśli tutaj się pracuje to zarabiasz 3 razy więcej niż w PL. Więc wtedy auta wychodzą tanie. Mówię o Kanadzie. Bo w US auta są jeszcze tańsze - z tego co się dowiadywałem. No ale żeby pojechać tam i kupić to trzeba mieć możliwość wjazdu do US. Tutaj powiedzmy nowa Toyota Corolla - koszt od 16tyś $. Przy czym średnio w roku zarobisz z 25tyś. Raczej praca w markecie na kasie. Więc za roczną pensję spokojnie kupisz nowe auto. W PL... nie ma takiej opcji....

Anonimowy pisze...

powodzenia na kolejne dni :) z chęcią będę czytał kolejne wpisy:)

Anonimowy pisze...

Dzięki za odpowiedź o cenach aut. Te zarobki które podałeś to netto czy brutto? 25k $ roczne to ok 2080 $ na mies. więc raczej netto... a orientowałeś się ile wynoszą progi podatkowe? Czasami dochodząc do wyższego progu lepiej nie dostać premii i zapłacić mniejszy podatek niż przekroczyć ten próg...
Przypomnę że w PL płaci się się 18% od dochodu poniżej ok. 85k PLN rocznie, po przekroczeniu tego progu płaci się 18% do 85k + 32% od kwoty przekroczenia 85k.
W Niemczech jak ktoś przekroczy próg to płaci od całości te 30% czy więcej...
Jak to wygląda w Kanadzie?

Anonimowy pisze...

Jeszcze jedno pytanie, ta wiza pracownicza (poniżej 35 roku życia) jest przyznawana na 1 rok czasu. Czy po tym okresie można ją automatycznie przedłużyć na czas nieokreślony? Są jakieś specjalne wymogi, czy ogranicza się to do posiadania stałej pracy?
Gdzieś czytałem, że już po 3 latach mieszkania w Kanadzie można ubiegać się o przyznanie obywatelstwa.

CichyWilk pisze...

podałem zarobki netto ;) a spokojnie i więcej można wyciągnąć kwestia co się robi i za ile. Na budowie za 10$ za godzinę wiadomo że koło 2000 na rękę wyciągniesz. Ale jak masz trochę szczęścia i załapiesz lepszą robotę to można więcej zarobić.

Co do vizy, to zleży. Na tą roczną możesz tylko rok zostać, później powrót do domu. Nie można od razu drugi raz jechać na ten sam program. Później żeby zostać trzeba coś innego wykombinować. Pozwolenia na pracę itp... jest trochę możliwości.

Ale podstawą tutaj na początek to kasa, bo jak będziesz miał 2000$ na start to tak troszkę mało. No chyba że masz już nagraną robotę, mieszkanie itp... w przeciwnym wypadku im więcej tym lepiej, spokojniej można planować co i jak. Próbować.