środa, 16 maja 2012

No jak to w życiu....

   6 tydzień mija no i lekko nie jest. Bo pomimo że w ostatni piątek zdałem prawko na 1A (czyli pełne) to ciężko z pracą. Firmy - nie przesadzę jeśli powiem że 99% - szukają kierowców z co najmniej 2 letnim doświadczeniem w Ameryce Północnej. A to że jeździłem 5 lat po EU to mają w nosie. Na pełny kurs mnie nie stać bo jak wspominałem kosztuje około 8000$. A ten który zrobiłem kosztował mnie jakoś 1500$ z egzaminem. Więc znośnie. Mam jeszcze kilka opcji, ale niestety wszystkie wiążą się z kosztami. 

1. złożyłem podanie o vizę do US. Koszt 160$ no i jeszcze lot do Toronto. Bo w Winnipeg nie ma konsulatu. Był, ale native people za dużo protestowali więc wynieśli się z Winnipeg. Więc kolejne 250$ w jedną stronę lot. (minimum) 

2. firma z alberty, na pola naftowe. I tą opcję rozważam, ponieważ praca trochę więcej na miejscu - choć raczej bardziej w polu się siedzi. Ale zawsze jakaś opcja. W miarę dobrze płacą, i zapewniają LMO na pracę. Chociaż bym trochę więcej między ludźmi przebywał. 

3. firma która jeździ tylko po Kanadzie. Jest taka i szukają kierowców. Kontaktowałem się z nimi jak byłem w EU. Ale później kontakt się urwał bo mają stary sprzęt, średnio płacą. No ale zobaczymy :) 

Wrzuciłem nawet ogłoszenie na stronkę, gościu jeden zadzwonił że szuka kierowcy na wywrotkę po mieście. Miał się dziś odezwać, ale nie doczekałem się na tel... uroczo. 


No i to tyle moich małych wzlotów i upadków. W sumie sporo rzeczy się rozbija o kasę - jak zwykle. Mam jeszcze jakieś "zasoby", ale nie na tyle żeby próbować non stop, latać z miejsca w miejsce, i utrzymywać się przez pół roku. 

No ale bez presji, jak nic nie będzie się "ruszać" to pakuję się i wracam do PL :)) 
Rezerwę na bilet lotniczy zawsze mam, a puki co tutaj nie ma problemu z zamieszkaniem. Bo koszty mam znikome. 
W sumie sprawy formalne tylko zbierają moje środki i drobne koszty codzienne. Paliwo, jedzenie na mieście itp... :)
Czas pokarze, wsio w rękach Bożych :)


wtorek, 1 maja 2012

Już miesiąc... :))

Miesiąc dobija na "obczyźnie". Puki co wsio ok. Co tu dużo się rozpisywać. Większość aktualności dorzucam do FB, albo na moim profilu albo na: http://facebook.com/cichywilkRR. Tutaj tylko szersze "spostrzeżenia" z dłuższego okresu czasu. Rzadziej bieżącego okresu - dnia.

Miesiąc minął dość szybko. Pierwszy tydzień na obijaniu się w Toronto. Kolejne 3 w Winnipeg - Manitoba. Ale jest ok. Z tym prawem jazdy trochę sprawa się przeciąga. Bo jeszcze tydzień będę musiał czekać nim pozwolą mi zabukować termin na egzamin. Egzamin dość drogi, bo 200$ za wypożyczenie autka + 50 za egzamin dla państwa. 

Miałem już 8h praktyki z instruktorem. Sama jazda jak to jazda. Nic strasznego. Zestawy trochę dłuższe, mniej zwrotne, ale do opanowania. Cofanie też nić nadzwyczajnie trudnego. Jedno z większych "wyzwań" dla mnie to nazewnictwo części truck'a na "pretrip inspection". No ale trzeba po prostu przysiąść i nauczyć się.

Choć na sam plastik prawa jazdy będę musiał czekać jeszcze z 2tyg. Ale jakoś przeżyjemy, będzie czas żeby znaleźć jakąś pracę.

Obecnie żyję u wujka kolegi z mojej pierwszej pracy na "truck'ach". Żyję mam na myśli mieszkam. Fajnie bo mi koszty odpadły, typu mieszkanie, jedzenie - choć coś do kuchni kupuję. W sumie kontakt "znalazłem" tydzień przed wyjazdem do Canady.

Jeszcze za EU i PL nie tęsknie. Bo to tylko miesiąc, raz byłem w trasie dłużej. Jest tutaj PL parafia więc bardzo fajnie. Choć mało młodych, raczej starsza Polonia tutaj mieszka. A młodzi urodzeni tutaj raczej z PL mają mało wspólnego. Tyle puki co. Tragedii nie ma :)