środa, 23 lutego 2011

Lesson 1, finish...

Mam na myśli że, nie pracuje już u siebie. Nie powinienem się martwić innymi
problemami - tylko tym że kasa nie przyszła na czas... ;) Ustawiłem się na
nockę koło Hockenhaim - Niemcy. A że już późno było to miejsc brak. Tak więc
przykleiłem się koło wysepki. Chciałem złożyć lusterko od strony kierowcy -
bo po co mają urwać, a okazało się że sam urwałem... ;) gwint na którym
chodziło lustro, zastał się i za mocno pociągnąłem no i pękło. W pizdu
pieprzony plastik. W MAN TGA chociaż rurka była więc nie miało co pękaćć,
TGX już też niestety ma plastikowe. Więc sumienny Pawełek przez 2h próbował
naprawić sprzęt. Udać się udało - co z tego że po ciemku ;) Kupiłem na
stacji Kropelke, ale gówno dała. Więc kupiłem jeszcze - dobrze że mieli -
metalową żyłkę. Dość solidna. Odkręciłem część która została na drzwiach i
wiązałem, aż wyglądało solidnie. Później jeszcze opaskę plastikową - taką
zaciąganą, a na koniec taśmą - taką ala McGyver ;) z materiałem w środku. I
później raz jeszcze kilka owinięć drutem. W sumie to trzyma się, wygląda
nawet solidnie. Nie wiem na jak długo. Nie wiem czy od razu by przysłali
serwis z lustrem, a jutro trzeba jakoś jechać. Napiszę jutro że jest
uszkodzone lustro i trzeba będzie zrobić, może jeszcze uda się jakoś
dojeździć jakiś czas. Test faktyczny będzie dopiero podczas jazdy, wiatr,
wstrząsy to wtedy się okaże.

No ale co poza tym? Jestem już od poniedziałku w robocie. Dostałem Volvo FH
420 automat. W mieście przyjemnie się jeździ, z załadowanym po górkach
przełączam na manual i sam cisnę. Potrafi się pogubić przy cysternie.
Ponieważ podczas zmiany biegu lekko szarpie, płyn (ładunek) zaczyna pływać i
dostaje nagle dodatkowego obciążenia, chce zmienić na wyższy bieg i w
połowie zmiany dostaje trochę luzu bo płyn wraca do przodu i chce
zredukować, Po prostu głupieje ;) W innych przewozach nie będzie tego
problemu, ale na cysternie jest :) trzeba wyprzedzać jego myślenie, bo pod
górę w bardzi łatwy i szybki sposób można stanąć całkiem.

Generalnie praca na cysternach wydaje się fajna. Choć bardziej niebezpieczna
niż na plandekach - choć znacznie bardziej czysta. Cysternę załadowaną
bardzo łatwo wywrócić. Chwila nie uwagi, za szybko wejście w zakręt i po
jabcokach. Płyn przeważy jedną stronę i.... więc trzeba uważać :)

Volvo dobrze się jeździ, choć to moje to staruszek. Ale daje radę. Teraz
dopiero doceniam ogrzewanie postojowe MAN'a. Volvo delikatnie mówiąc kuleje
w tym względzie. Jak i w wielkości kabiny (schowki, miejsce, leżanka).
Podzespoły i mechanika super, ale do mieszkania nie bardzo... (choć V ma
najładniejsze zegary ze wszystkich Trucków Europejskich :)

Idę spać, jutro kierunek za Stuttgart.
Na gazie :)

wtorek, 8 lutego 2011

Powoli ku końcowi

  Powoli ku końcowi 3 tygodnia. Dziś wtorek. W Niedzielę poleciał – już sam – do Belgii do Gent'u. Z rana załadunek i powrót na bazę w Holandii. Pierwsza wpadka i pierwszy ochrzan. Stałem od 8 do 10 z groszem, czekając aż zapika pager. Niestety nie wpadłem na to żeby napisać na satelicie że nie idzie mi, miałem wprawdzie trochę czasu. Ale jednak nie przewidziałem że nie dam rady wrócić na 13 na bazę. Robota się przez to poprzesuwała. Gert trochę się zirytował, że przez ponad 2h nie dałem znać. No ale sprawę wyjaśniliśmy, teraz po 30/40 min od godziny wpisanej, piszę że schodzi mi. Wieczorkiem do Rotterdamu, i dziś z rana załadunek. Poleciałem za Osnabruck, zdałem naczepę innemu Polakowi i przyciągnąłem inną. Miałem wprawdzie lecieć za Cavorde żeby rozładować do 20, no ale się pozmieniało. Wróciłem z pustą, wypakowałem się z Scanii (TopLine R380, babcia prawie z milionem na plecach ;)
   Inny kierowca wziął auto – bo jego szło na serwis. Jaki ubaw miałem jak tłumaczyłem, jak działa manualna skrzynia biegów... lol.... driver 3 lata jeździ ale mówi że wszystko w automacie, a jak tłumaczę jemu jak pół biegi działają.... o masakra... jak to życie zaskakuje... ;] jutro na 9 mam się do biura zgłosić.
   Iwo dzwonił, pogadaliśmy chwilę co tam słychować.
   No a w piątek wieczorkiem wyjazd się zapowiada do domu. Koło 12 w sobotę powinienem być w domu – jak dobrze pójdzie. No ale to się jeszcze zobaczy. Jeszcze 3 dni pracy.
 
   A najgorsze !!! zapomniałem zadzwonić w niedzielę, siostrze złożyć życzenia... porażka.
 
            Tak więc oficjalnie... kajam się i wszystkiego najlepszego ;)) ŚCISKAM CIEPŁO (:
 
  Pamiętałem jeszcze z rana. Ale wcześniej wstałem bo na 7 Mszę w TV zobaczyć. A później spałem do 12. A o 16 ruszyłem na Belgie. Co raz to nowych driverów poznaję. Dziś kolejny nowy kolega z Łodzi. Prawie 80 w sumie, więc ciężko wszystkich od razu poznać. A dla mnie nie mają puki co auta wolnego. I tak się bujam... ;)) ale w sumie płacą za dniówkę. Więc równie dobrze mogę leżeć, albo pokój zamiatać... Za 44euro za dobę ;]