wtorek, 26 czerwca 2012

Tydzień w pracy za mną...

   Tydzień w pracy za mną. Tzn. Nie takie pełny, bo jazdę zacząłem w piątek o północy. Ale orientation w firmie zacząłem we wtorek. Czyli takie szkolenie co i jak w firmie, jak pracuje, jak papiery "chodzą" czyli szczegóły. W piątek szczał do Ottawy z alkoholem :) hihi, naczepa do sklepu alkoholowego LCBO. Później załadunek w Montrealu i powrót do Oakville - na bazę. Generalnie kolejne dni to cały czas jazda Montreal - baza. Czasami pobrania naczep z firm nie daleko bazy. Statystyka wskazuje na to że jak dotąd miałem jeden załadunek i dwie zrzutki. Wszystkie inne pobrania to były przeczepienia naczep z pustej na pełną. Więc mało czekania i opóźnień. Trochę korków przez Miasta ale nie masakra. Tylko dwa razy miałem przejazd 401 przez Toronto w godzinach korków 15-18. W kierunku wschodnim jest gorzej, bo zajmuje 2-3h (70km). Kierunek zachodni jest ciut bardziej przepustowy, ale nadal 1,30 to minimum. 

   Firma w miarę fajna, poukładana i ludzie dość przyjemni. Duże zaskoczenie mam na warsztacie - mamy własny. Przyzwyczajony z PL że jak coś się psuje to naprawią dopiero jak całkiem się zepsuje. Tutaj zupełnie inaczej, idę na warsztat z drobnostką i od ręki załatwiają. Pasek klinowy piszczał - benc, w ciągu godziny wymienili i nasmarowali rolki. Światełko nie świeciło na tablicy rejestracyjnej, od razu zmienili. Wyniki to z tego że w razie kontroli na drodze przez Policję jeśli auto jest nie sprawne ja otrzymuję mandat, firma punkty na record i jeśli jest poważna usterka auto nigdzie nie jedzie, muszą zamówić serwis i płacą za naprawę. Więc zero olewania że "później" zrobimy. Jeśli poważna usterka a muszę jechać, dają mi innego trucka i jazda. 

   W ciągu 5,5 dnia zrobiłem 4900km (3000mil). Do tego 2 dni byłem w domu ;) Więc pracy jest trochę. Dziś dzwoniłem do firmy to mam niby Montreal - dwie zrzutki, zrzutka w Quebec, doładunek i kierunek Halifax. Czyli wschodnie wybrzeże :D 2000km w jedną stronę, mam tylko nadzieję że nic się nie zmieni. Bo jazda po autostradzie to dużej różnicy nie ma między EU a tutaj. No może że mniejszy ruch, szybciej się jeździ, kierowcy uprzejmiejsi ;) a najciekawsze to jazda po mieście, szukanie klienta itp. No ale wsio z czasem i pomału. 

   Miał bym miała stłuczkę, głupia sytuacja w sumie. Zjazd z autostrady, przed światłami zepsuł się pojazd. Przyjechał holownik i ściąga gościa. Stali na środkowym pasie. Dwa pasy odchodziły w prawo (z lewego nie da rady skręcić truckiem). Więc chciałem ominąć ich prawym, i przed nimi wcisnąć się na środkowy. A Ci nagle ruszyli. Więc kierunek na prawy pas i powoli próbuję. Jedna osobówka mnie nie puściła a druga tak. Więc powoli ruszam do przodu, zmieniają pas, a ten co mnie nie puścił zatrzymał się bo światło zmieniło się na czerwone. A ja patrzę w lusterko do tyłu i dosłownie na centymetry odwróciłem głowę i po heblach. Anioł stóż czuwał bo by była heca. 

   A tak to jazda tutaj spokojna, wszyscy uważają na trucki. Nie spieszą się jak manewrujesz. Mniej stresów. Zero problemów jak trzeba spać w dzień i truck napierdziela cały czas. Nikt nie wspomina że paliwo w powietrze puszczasz. A na truck stopie w gorący dzień to nawet jak kierowca idzie pod prysznic to zostawia trucka na chodzie. Takie małe zdziwko dla mnie. Wiadomo że jak jest 18' C to idealna temp żeby spać. Ale miałem raz w Montrealu że 23 w nocy i 29'. Parno że masakra. Więc truck pyrkał. 
Tyle na teraz spostrzeżeń. 

# podziękowania dla Mirka za mapę i wiedzę ;) mniej stresów na starcie. 

środa, 6 czerwca 2012

życie to nie je(st) bajka

   Miałem już pisać jakoś pod koniec ostatniego tygodnia, ale nie miałem weny i ogólnie cała sytuacja z ambasadą US mnie podłamała. Może nie ogromnie, ale lekko. Poszedłem na spotkanie zadowolony z życia i siebie. Znów w Toronto, znów auto z wypożyczalni, znów poznawanie miasta itp... No ale do rzeczy. 

   Po przylocie wsio fajnie pięknie, pojechałem oglądać pokój u Polaków w basement (czyli w piwnicy). Tutaj raczej taka opcja wchodzi w grę jeśli jest się samemu i nie chce się płacić 1000$ za miesiąc. Generalnie byłem u nagranego kontaktu wcześniej i kicha... brud, smród i ubóstwo. I to za 400$ za miesiąc z czego trzeba płacić od razu za pierwszy i ostatni (sumarum 800$) za pokój i towarzystwo którego się nie zna i nie wiadomo czy za 2 dni nie trzeba będzie się wyprowadzać. Więc uśmiechnąłem się ładnie i powiedziałem że jutro zadzwonię żeby się umówić na konkretną godzinę. Szybko wszedłem na ogłoszenia (jednak smartphone to super wynalazek) podzwoniłem, popytałem aż w końcu dodzwoniłem się do gościa też za 400$ tylko blisko centrum (tamten pokój taki kawałek od czegokolwiek) pojechałem od razu i mówię że OK - biorę ;) gościu lekko zdziwiony no to super, a kiedy chcesz się wprowadzić? - pyta. A ja na to że teraz ;)) ale (Japończyk albo Koreańczyk - generalnie skośno oki) w miarę zrozumiałem moją sytuację i powiedział że ok, tylko z żoną coś posprzątamy i gra. Też chciał za 2 miesiące z góry, ale mówię mu że niedawno przybyłem i nie wiem ile tutaj zostanę więc preferował bym z miesiąc i zobaczymy z czasem jak z pracę się ułoży. Na to On, OK no problem. Powiedział że mnie rozumie, też kiedyś tutaj przyjechał i też początki miał trudne jak każdy. Pokój też w piwnicy, ale to nie taka piwnica jak ma się wyobrażenie w PL, to osobne mieszkanie tylko że pod domkiem jedno rodzinnym. Osobne wejście, kuchnia, łazienka, ładnie wykończone, ogrzewane. Więc bardzo kulturalnie - no i nie ma takiej wilgoci jak tam, myślę że oni po nocy to grzyby ze ścian zbierali ;) no ale nie osądzam, tylko relacjonuję moje odczucia. W skrócie.. nie podobało mi się. 

   Co do pracy, byłem na jednym kursie z Markiem (kontakt dostałem od Mirka - dobrego kolegi tutejszego, po fachu kierowca), byłem z nim w Montrealu. Było całkiem całkiem. Tylko praca ciężko bo w nocy jazda z granicy z US, dojeżdża się po nocce jazdy do Montrealu zdejmuje (tak od 2 do 6 zrzutek) trochę śpi, załadunek po południu i powrót nocką do Toronto. Z rana zrzutka i jazda pod granicę na kolejny załadunek. Śpi się generalnie kiedy się da, ciutkę kombinowania z LoogBook'iem. Ciężka praca, ale za niezła kasę. No ale koniec końców nic z tego nie wyszło, dzwonił wczoraj do mnie że szefo nie zgodził się na moją kandydaturę.
 
   W końcu ktoś mnie oświecił dlaczego są takie restrykcję dla świeżych kierowców. Minimum 2 lata doświadczenia - tutejszego. Europejskie mają w nosie. Ano dlatego że firmy ubezpieczeniowe trzymają wszystkich za .... jajca ... :) Ponieważ to nie jak w EU, jeździsz jak jeździsz jak narobisz szkód to i tak ktoś za to zapłaci. Ale w większości to się jakoś wyklepie, jakiś protokół się pisze i heja. Tutaj nawet przy małym wypadku na drodze - np najechanie na tył auta. Zaraz przyjeżdża karetka, straż, policja. Auta muszą być odholowane bo brały udział w wypadku - nawet jeśli są sprawne. Do tego też każdy patrzy jak kasę wyrwać, więc zaraz wszystkich wszystko boli że to w skutek wypadku. A nikt inny za to nie płaci jak ubezpieczalnia. Więc ubezpieczalnie ponarzucały takie stawki że mało kto mógł je opłacać. A jak jakaś firma chce mieć niższe stawki to musi spełniać warunki ubezpieczalni. Czyli np. kierowca z co najmniej dwu letnim doświadczeniem, czysty record CVOR. Więc jedyna szansa w małych firmach. Gdzie ubezpieczenie jest i tak i tak na podobnym poziomie a nie duża ilość ciężarówek nie podnosi kosztów utrzymania biznesu. (bo np zniżka w wysokości 100$ miesięcznie przy flocie 50 aut, to jest 5000$ miesięcznie - więc rocznie to sporo oszczędności). Dlatego jest tak a nie inaczej, że ciężko o sensowną pracę :) a co to takiego ten CVOR? Tutejszy kierowca zawodowy ma dwie historie prowadzenia pojazdu. Jeden jako kierowca osobówki - i wszystko co przeskrobie idzie na ten record. A drugi ten CVOR jako kierowca zawodowy. I też jakie kolwiek wypadki, mandaty, problemy z autem i inne wykroczenia idą na ten record. I później szukając pracy jako kierowca nowej firmie musi przedstawić takową historię. Jak ma mocno narozrabiane to nikt nie będzie chciał go przyjąć. A z tego co wiem - co mi Mirek mówił - to przewinienia znikają z twojego CVOR po 2 albo 3 latach. A całkowicie z twojego "profilu" po 10 latach. A również sprawa ma się co do ubezpieczenia aut osobowych, jeśli zbierasz mandaty - nawet za głupoty. To później np. za ubezpieczenie auta zamiast płacić 250$ miesięcznie płacisz 500. Więc w taki łatwy sposób tutejsze władze wzięły się za piratów i "operatorów kierownicy" :D co nie myślą na drodze. 

    Co więc robić? :) w sumie to martwiłem się przez ostatnie kilka dni ca dalej. Ale jak pisałem gdzieś plusem Canady jest to że zawsze jest jakieś wyjście. Pojechałem wczoraj do jednej firmy poleconej mi z dwóch źródeł i zapytałem o pracę. Zapytali mnie czy mam doświadczenie, ja na to że tutejszego nie. Tylko z EU. Na to kobitka, OK. Proszę wypełnić aplikację i pojedzie Pan na jazdę próbną z instruktorem. Ja na to że OK. Więc po 20 min przyszedł ziomuś, wsiedliśmy do nowej Cascadii, pod naczepę i w miasto. Pojeździliśmy z godzinkę, pogadał trochę co i jak. Zwrócił mi kilka uwag na temat złych nawyków, ale po powrocie powiedział że bardzo dobrze jeżdżę i poleca mnie do dalszej rekrutacji. Myślałem że tak tylko "bajeruje" że super i w ogóle. Ale powiedział jak już wróciliśmy do biura że 75% takich przejażdżek kończy się tym że wraca zestrachany że kierowca narozrabiał i musieli się zamienić miejscami. Generalnie podziękował mi że go nie wystraszyłem ;))) w ten sam dzień pojechałem do "drug test". Czyli na obecność narkotyków. A nawet przypalanie trawy pozostaje w organizmie do 3 miesięcy. Dziś nie dzwonili z przychodni więc wszystko OK. W następnym tygodniu mam iść na 3 dni zapoznania się z firmą. Pewnie nie ja sam, będzie może kilku też nowych. No ale do przodu powoli powoli do przodu :)) a w firmie sporo Polaków pracuje. Nie zraziło ich też to że nie mam vizy do US, bo mają ponoć sporo "strzałów" po Canadzie. 

   Vizę do US nie dostałem, bo za krótko jestem w Canadzie. Nie mam tutaj żadnej rodziny ani pracy od dłuższego czasu i urzędnik stwierdził że jest spora szansa że nie wrócę po przekroczeniu granicy. Jak bym faktycznie chciał zostać w US... no ale widocznie wolą Turbany wpuszczać niż białego z EU. 
 
   Do tego w niedzielę kupiłem autko. Nissan Sentra. Nie ma tekiego modelu w EU. Ale udało się tanio wyrwać bo za 1500$. Bez bajerów bo tutaj 90% to automaty, ja natomiast mam manuala. Pojemność 1.6 (taki trochę śmiech tutaj, bo minimum teraz sprzedają 2.0) Ale tak sobie myślę po cholerę im takie duże silniki jak 4.2 5.6 ?? Jak na autostradzie i tak każdy 100-115 jedzie. Bo powyżej to mandat. (generalne ograniczenie to 100km/h) jest. A ten motor jest idealny do takich prędkości. Do tego po wymianie sprzęgła i hamulców. Paska rozrządu nie muszę zmieniać bo jest łańcuszek - raczej się nie zrywają. W sumie jedyna bolączka to problem z klaksonem. Ale jutro nad tym popracuję. Jakieś małe zwarcie jest - i tak mi się zdaje że w kierownicy. A do tego śmigam bez tablic rejestracyjnych, kupiłem tylko ubezpieczenie na Manitoba i śmigam (takie czasowe na miesiąc). Dziś 3 razy Policja mnie mijała i nawet nie zatrzymali :D nie rejestruję jeszcze, bo kończy mi się kasa. A muszę się jeszcze jakoś utrzymać przez miesiąc co najmniej. Jakaś kasa wpadnie z pracy jakiejś to troszkę odetchnę :) tzn. tragedii nie ma z kasą, ale nie wiem jak się sytuacja rozwinie z pracą więc wolę nie szaleć. 

To żem się rozpisał ;D no ale troszkę się działo ostatnio. 

A generalnie to mówię i piszę że mieszkam w Toronto. Ale to nie tak do końca, bo mieszkam w Mississauga (fonetycznie się wymawia Missisaga). Dwa miasta się połączyły po prostu. A auto jest potrzebne, można by jeździć autobusami ale to czas zajmuje i kasę też jakąś. Paliwo jest dość tanie bo po 1.25$ i przy spalaniu mojego autka gdzieś koło 8l/100. To poruszanie się wychodzi dość tanio. Cenę paliwa podam tak, w PL zarabia się tak średnio koło 2000zł. Nie mówię że na start, ale po jakimś czasie. I przeliczmy sobie że paliwo jest 1.25zł. To takie porównanie. Bo zarobie średnie tutaj to też jakieś 2000$. I non stop słyszę w radiu że paliwo takie drogie :D jak powiedziałem komuś że w PL płaci się 2.50$ za litr. A zarabia 700$ miesięcznie to tak lekko ich uświadomiłem :)))

Pozdrawiam. Na gazie i zB