niedziela, 23 stycznia 2011

No to start...

No to start do firmy do Holandii. Dziś przed 5 pobudka, na 6 do kościoła.
Później kierunek Września. Kierowca był jakoś przed 10 busem z firmy. Nie
było źle, przerzuciłem graty poczekaliśmy jeszcze na 2 kierowców i odjazd.
Chłopaki nawet całkiem przyjemne. Można pogadać, coś pomogli informacji
udzielili, zawsze to inaczej. Teraz na ringu Berlina jestem. Pewnie pod
Hanoverem ja siadę za stery. Puki co Roman prowadzi. Do tego kurczak i
desperado ;) Firma ma niby około 80 kierowców. Pierwszy tydzień będę śmigał
z Holendrem. A w zależności jak mi będzie szło później na tydzień z
polakiem, a później sam. Kwestia tylko opanowania sposobu pracy itp... Ale
mam dobre przeczucia. Drugi minus nie wszystkie auta mają lodówki. Śmigają
na moją kochaną Francję ;] śiuper.

Netbook śmiga, reszta gratów udała się spakować w 3 torbach. Więc jest
dobrze.

Brak komentarzy: